piątek, 26 grudnia 2014

Gone Girl - recenzja filmu



W świąteczny wieczór miałam okazję oglądać film "Zaginiona dziewczyna". Przyznam się szczerze, że książki nie czytałam i skoncentrowałam się na samym filmie. Spodziewałam się zupełnie innego rozwinięcia i zakończenia, co nie zmienia faktu, że jestem pod wrażeniem.



David Fincher jest jednym z moim ulubionych reżyserów, a Ben Affleck jednym z moich ulubionych aktorów, więc od razu spodziewałam się czegoś takiego. To, czego się NIE spodziewałam, to rozwój fabuły. Ale od początku.


Historia opowiada o mężu (Ben Affleck), który poszukuje swojej zaginionej żony. Do akcji poszukiwawczej włączają się znajomi i mieszkańcy ich miasteczka. Wyobrażałam sobie, że fabuła pójdzie w trochę inną stronę, a mianowicie, Amy nie zostałaby nigdy odnaleziona. A tu BUM! Dowiadujemy się, że małżeństwo głównych bohaterów nie było takie idealne jak wszyscy myśleli. Jak to zwykle bywa, podejrzenia padły na męża, który na własną rękę stara się oczyścić swoje dobre imię. Wynajmuje najlepszego adwokata, wspiera go siostra, która też się dowiaduje nowych rzeczy o życiu swojego brata. Szok i niedowierzanie jak dowiadujemy się co żoneczka robiła w wolne popołudnia i SPOILER ALERT co zaplanowała i jak to zaplanowała. I'm impressed.


Film wyszedł świetnie, postacie były ciekawe, wątek również. Nie odczuwa się tego, że film trwa 2,5h. Jedyną rzeczą, która nie do końca mi się spodobała, to końcówka i końcowe działania policji. Słyszałam, że w książce było dużo więcej wątków i szczegółów, więc mam zamiar zabrać się za czytanie.

Szczerze mogę polecić ten film każdemu + bonus dla facetów (i nie tylko?) w postaci cycków Emily Ratajkowski :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz