wtorek, 14 października 2014

Rimmel Scandaleyes


Firmie Rimmel jestem wierna od kilku lat. Zawsze gdy wybieram tusz do rzęs innej firmy, to później narzekam ile mogę, że jestem potwornie niezadowolona. Jakiś czas temu wyszły nowe tusze o nazwie Scandaleyes. Czy faktycznie rzęsy są po nich takie skandaliczne?




Pierwsza wpadła mi w ręce maskara Scandaleyes Retro Glam. Byłam z niej bardzo zadowolona. Nie kruszyła się, nie sklejała rzęs, ładnie wydłużała i widocznie pogrubiała.


Jest to jedna z lepszych maskar jakie miałam okazję posiadać. Jestem dość wymagająca jeśli chodzi o rzęsy i jest masa tuszy, z których byłam niezadowolona i po dwóch użyciach musiałam zmienić na Rimmela. 



Szczoteczka idealnie pasowała do moich rzęs. Nie miałam problemu z pomalowaniem rzęs w kącikach. Na początku tuszu nabiera się trochę za dużo, nie był to jednak dla mnie problem, wytarłam szczoteczkę o opakowanie.

Zadowolona z powyższej maskary byłam pewna, że kupię ją kolejny raz. Gdy w końcu pobiegłam po nią do Rossmana zobaczyłam, że jest jeszcze Scandaleyes Retro Glam Extreme Black.


Nie zastanawiając się długo, porwałam ją i również byłam z niej zadowolona. Po dwóch warstwach rzęsy faktycznie są skandalicznie długie i ekstremalnie czarne. Nawet moje koleżanki zachwalały efekty tej maskary i od razy pytały co to za cudowny produkt. Ta maskara zdecydowanie mieści się w moim TOP 5. 

Ostatnio wpadła mi w ręce maskara Scandaleyes Rokin' Curves.

Według producenta maskara ma za zadanie niesamowicie podkręcić rzęsy. Szczerze powiedziawszy nie zauważyłam żeby coś takiego działo się z moimi rzęsami. To czy są podkręcone czy nie, nie ma dla mnie większego znaczenia, dla mnie rzęsy muszą być długie. Jest to jak dotąd najsłabsza maskara z tej serii. Nie wiem czy kupię ją drugi raz, wydaje mi się, że nie skoro mam do wyboru 2 powyższe. Nawet jeśli chodzi o wydłużanie to mam wrażenie, że ta maskara nie spisuje się tak dobrze jak Retro Glam.


W dodatku niesamowicie denerwuje mnie ta szczoteczka. Wiem, że ma pomagać w podkręcaniu rzęs, ale ona naprawdę nic takiego nie robiła z moimi rzęsami.

Podsumowując:
  •  maskary Rimmela są ogólnodostępne w każdej drogerii
  •  ceny nie są wysokie, jest to ok. 30 zł ale na promocji można je kupić w przedziale 18 - 20 zł
  •  dwie pierwsze idealnie wydłużają rzęsy i nadają im intensywny czarny kolor
  •  ostatnia maskara, mimo pięknej nazwy, nie podkręca rzęs


Przy okazji pokaże Wam co ostatnio wpadło w moje posiadanie
 NEW IN:


Kupiony wczoraj. Ma tak cudowny zapach, że dzisiaj na pewno odbędzie swój pierwszy test.



Skład Tanich Książek jak zwykle nie zawiódł.


Małe przygotowanie do zimy - dwa nowe kominy.

5 komentarzy:

  1. Tez lubię Rimmel'a. :D
    Moja ostatnia maskara z tej firmy niestety mi się skończyła... Niedawno widziałam w promocji je w Naturze i żałuję, że nie kupiłam. Ta ostatnia wygląda zachęcająca, ale też widziałam o niej nie za dobre opinie. Prawdopodobnie niedługo wypróbuję Retro Glam.
    http://screatlieve.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie nie służą te tusze

    _____________
    a u mnie?
    must have na jesień/zimę

    OdpowiedzUsuń
  3. Zastanawiam się na zakupem tego ostatniego, obecnie mam z Rimmel'a mascarę z olejem arganowym oraz z serii Kate i jestem z niej zadowolona :)
    whitepulery.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. tej ostatniej nie cierpię! Muszę ją komuś dać albo sprzedać bo skandal...

    OdpowiedzUsuń