sobota, 27 września 2014

Więzień labiryntu - recenzja książki


Mam taka zasadę, która brzmi: jeśli film powstał na podstawie książki, to najpierw przeczytam książkę zanim obejrzę film. Tak też się stało z książką "Więzień labiryntu". Szczerze powiedziawszy najpierw dowiedziałam się o filmie, obejrzałam trailer, który mi się spodobał i zaczęłam szukać informacji w sieci. Dowiedziałam się, że został on nakręcony na podstawie bestsellerowej książki Jamesa Dashnera. Długo zwlekałam z zakupem książki, aż w końcu dotarła do mnie dzień przed premierą filmu (którego jeszcze nie miałam okazji oglądać). 













Książka rozpoczyna się gdy Thomas jedzie tajemniczą windą i ląduje w miejscu zwanym Strefą. "Witają" go tam inni streferzy a on sam jest zaskoczony tym co widzi i w dodatku nic nie pamięta ze swojej przeszłości. To dotyczy również wszystkich innych mieszkańców strefy. Thomas dowiaduje się, że miejsce, w którym się znalazł otoczone jest labiryntem, do którego drzwi zamykają się o zmroku. Wewnątrz labiryntu czai się zło, które może zagrozić życiu chłopców. Wszystko co dotychczas wydawało się spokojnym życiem psuje się na skutek przybycia kolejnego nowego strefera - dziewczyny. Nikt nie wie czemu się zjawiła, była ona jedyną dziewczyną, która trafiła do Strefy. Z jej przybyciem wszystko się zmienia, chłopcy uświadamiają sobie, że muszą znaleźć wyjście z labiryntu jak najszybciej.


Początkowo denerwowały mnie dziwne zwroty, którymi posługiwali się chłopcy (np. zawrzyj twarzostan = zamknij się :)) ale z czasem przestałam zwracać na to uwagę, bo książka mnie całkowicie pochłonęła. Pod koniec miałam wrażenie, że czytam co drugą linijkę, bo tak desperacko chciałam poznać zakończenie i rozwiązanie tajemnicy labiryntu. Teraz nie pozostaje mi nic innego jak zakup dwóch pozostałych książek oraz obejrzenie filmu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz